*Poniedziałek…*
“I don’t have time to hate people who hate me. Because I’m too busy loving people who love me.” – dziewczyna dodała taki tweet na twittlera I uśmiechnęła się pod nosem. Czyżby znowu była szczęśliwa, jak kiedyś? Ma kogo kochać, jest kochana i kocha. Czy można by było chcieć czegoś więcej? Oczywiście, że nie!
“And You have time for friends? I don’t think that.” – te słowa zniszczyła brunetce dzień. A chłopak, który je napisał był jak najbardziej przez nią ignorowany. Czuła się z tym podle, ale jednak miał on rację. Kiedy ostatni raz spotkała się z Seleną, lub Caitlin? Czy może choćby właśnie z nim – Christianem. Nie wiedziała co o tym myśleć.
*Popołudnie, tego samego dnia…*
-Musimy pogadać… - westchnął cicho Justin.
-Tak? – dziewczyna spytała drżącym głosem, bo już wiedziała, że coś się kroi.
-Musimy z tym skończyć… - powiedział na poważnie, patrząc jej głęboko w oczy.
-Z czym? – spytała cicho, udając, że nie wie o co chodzi. Doskonale wiedziała, co Justin chce zrobić, ale nie dopuszczała do siebie tej myśli.
-Musimy zerwać… - powiedział, odwracając wzrok. Miley z wielkim trudem przełknęła narastającą gulę w jej gardle. Przymrużyła na chwilę oczy, aby się nie rozpłakać.
-Dobra. – powiedziała po chwili, zachrypniętym głosem.
-Tak po prostu? – spytał, niedowierzając.
-A co? Myślisz, że będę płakać po Tobie? – spytała z kpiną, patrząc w jego czekoladowe oczy od dołu, gdyż była od niego niższa o prawie głowę.
-Przecież jestem doskonały. – zaśmiał się kpiąco. Dziewczyna prychnęła pod nosem.
-Nie wydaję mi się. – próbowała być twarda i silna. A może taka była? Może wcale nie zależało jej na Justinie? Skądże! Kochała go nad życie! Jednak nie chciała dać mu tej cholernej satysfakcji, że ma nad nią władzę absolutną. Co to, to nie. Po krótkim czasie chłopak głośno odchrząknął, poprawił fryzurę i odszedł. Szczerze, to miała go gdzieś. Mówiąc „gdzieś” ma na myśli swoje serce…
*Ten sam dzień, wieczór…*
Dziewczyna już od paru godzin leży na łóżku, próbując zasnąć. Co chwila do jej oczu napływają łzy, ale nie pozwala im się wydostać. Nie jest wart jej łez. Żaden z facetów nie jest ich wart. Jak mogła mu wierzyć, że on kocha ją nad życie? Że nie zostawi jej do końca swoich dni? No cóż… widocznie jego dni dobiegły końca. Zielonooka nie wiedziała, dlaczego brunet z nią zerwał. Przecież nic takiego nie zrobiła. A może po prostu przestał ją nagle kochać? Tak po prostu? Jest dużo pytań, a tak mało czasu. Przecież nie może tak tu siedzieć i się zamartwiać. Musi wyjść. Wyjść do ludzi. Chociaż… z jednej strony.
-Po co się śmiać, skoro można płakać? – szepnęła pod nosem dziewczyna i rozpłakała się. Nareszcie poczuła ukojenie, kiedy łzy zawitały światło dzienne. Błoga przyjemność. Jakby cały jej żal, smutek i w pewnym sensie złość na chłopaka z niej wypłynęła wraz z łzami. Poczuła się o wiele lepiej. Jednak czasem dobrze jest się wypłakać, niż dusić to w sobie. To pomaga. Naprawdę. Teraz już się o tym przekonała. Teraz ma mieć na niego szczerze wyjebane.
*Następny dzień – wtorek.*
Kolejny żmudny dzień szkoły. O 3 nad ranem dziewczynie udało się zasnąć, więc ze wstaniem miała problem. Ale wiedziała, że musi. Musi pokazać swojemu byłemu, że jest jej o wiele lepiej bez niego. Na samą tę myśl brunetka uśmiechnęła się szeroko i wstała z łóżka, podchodząc do ogromnej szafy. Wyciągnęła z niej jedne z jej najlepszych ubrań i ruszyła do toalety. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w ciuchy. Miley pochodziła z Tenessee, a to wieś. Więc jej ulubionym stylem, był jest i zawsze będzie styl country. Uczesała włosy i zrobiła makijaż. Wyglądała naprawę super. (KLIK) Niech Justin wie, co stracił! Szybko spakowała się na dzisiejszy dzień w szkole i ruszyła na dół, po schodach.
-Dzień Dobry! – krzyknęła powitalnie do swoich rodziców.
-Dzień Dobry. – odpowiedzieli równo, spoglądając znacząco na siebie.
-Gdzie Trace? – spytała tatę o swojego brata.
-U Brendy. – odpowiedział krótko.
-Kurczę, on tam mieszka? – zaśmiała się cicho, siadając do stołu. Mama podała jej talerz z naleśnikami i słoik Nutelli.
-Dzięki. – rzuciła krótko do swojej rodzicielki.
-Bóg wie! – powiedział ojciec i wstał. –Mil, podwieźć Cię do szkoły? – spytał po chwili.
-Jasne. – powiedziała, uśmiechając się.
-To jedz szybko i jedziemy! – powiedział i poszedł na górę uczesać swoje zadbane włosy. Miley w pośpiechu zjadła śniadanie, czego jej matka nie popierała, bo zawsze marudziła, że będzie ją bolał przez to brzuch. W prawdzie miała rację, no ale cóż.
Już po chwili Miley wraz ze swoim ojcem podjechała pod swoją szkołę.
-Dziękuję, - powiedziała i ucałowała delikatnie jego policzek.
-Nie ma za co. Miłego dnia! – krzyknął, kiedy już wysiadła z auta. Zarzuciła torbę na ramie i z dumnie podniesioną głową ruszyła do szkoły. Oczywiście wszyscy już wiedzieli o tym, że Mil i Just nie są już parą. Tu plotki się szybko roznoszą. A jeszcze szybciej do mediów. Tak. Już cały świat wiedział o tym, że słynny Bieber jest znowu wolny! Dla wielu jego fanek ta wiadomość była wspaniała, chodź dla niektórych przykra, bo naprawdę była z nich piękna para. Temu zaprzeczyć nie mogła. Ale tak już w tym życiu bywa. Jeden rozdział się kończy, a drugi zaczyna. Rozdział z Justinem został zakończony. Teraz zaczyna ten drugi, zupełnie jej nie znany. Czeka na nią świat pełen odkryć i nowych doświadczeń. Już nie może się doczekać!
Brunetka szła szkolnym korytarzem z kamienną miną. Nic nią nie ruszało. Wzrok każdego chłopaka wodził za nią. Doskonale wiedziała, że jest seksowną kobietą i potrafiła to wykorzystać. Dziewczyny tylko patrzyły na nią zazdrosnym spojrzeniem, co ją tylko motywowało do bycia jeszcze lepszą osobą.
Nagle koło szafki zauważyła chłopaka, który zawsze jej się podobał. Jeydon Wale. Jeden z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Skate z czarnymi włosami i seksownym kolczykiem w wardze. Jest typem romantyka i flirciarza. Nie jarają go puste blondynki. Woli inteligentne i mocno stąpające po ziemi brunetki. Jeździ na desce, jak większość chłopaków w tej szkole. Ma tzw. swoją „elitę” do której należą Chaz Somers i Ryan Butler. Też całkiem niezłe ciacha. Chaz to słodki i uparty zielonooki chłopak. Ma jasno kasztanowe włosy i delikatne rysy twarzy. Dziewczyny twierdzą, że jest naprawdę rozkoszny. Sama Miley tak twierdziła. Ryan to niebieskooki blondyn. Wysportowany. Miły i uprzejmy. Z chęcią pomaga innym. Ma słodki nosek.
***
Pewna siebie, jak nigdy – Miley, podeszła do Jeydona i jego paczki.
-Czeeść. – przywitała się wesoło.
-No witaaj. – westchnął na jej widok Jeydon.
-Jestem Miley. – wyciągnęła rękę w jego stronę.
-Jeydon. – uśmiechnął się zniewalająco, uściskając jej dłoń. Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i spojrzała na chłopaków, stojących za Jeydonem. –Ahh. No tak. To jest Ryan, a to Chaz. – przedstawił Miley swoich kolegów.
-Cześć. – powiedzieli chórem.
-Jesteś trzecioklasistką, prawda? – spytał nieśmiało. Mimo, że uwielbiał flirtować, to przy takich dziewczynach, jak Miley wymiękał.
-Ymm… Tak. – powiedziała speszona. Jeydon chodził do drugiej klasy, a Chaz i Ryan do trzeciej, jak Miley.
-Ymm… Może dałabyś się zaprosić na lody, czy coś? – spytał speszony.
-Hmm… No jasne! – powiedziała uradowana Mil.
-To przyjdę po Ciebie o szóstej. – rzucił i odszedł. Dziewczyna uśmiechnęła się zwycięsko. Nagle zauważyła, że całej tej akcji przyglądał się Justin. To ją jeszcze bardziej ucieszyło. Była siebie dumna.
__________________________________________________________________
Nareszcie następny! Fuck Yea!
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale to jest jakaś masakra z tym pisaniem. Nie mam kiedy i nie mam weny.
Wybaczycie? :3
Jeszcze taki jakiś krótki wyszedł. ;<
Jak się podoba?
Any questions? :
http://ask.fm/Caliope14
Do następnego! :3
3 komentarze:
fajne, ale dodawaj jakoś szybciej... <3
Kasia.
Zajebisty jak każde inne... ale dodawaj trochę szybciej rozdziały bo nie mogę sie doczekać .;* <3
Rozkaa123
Jak anioła głos
Bieber dostał w nos
Polała się krew
Bieber zdechł
Na rozstaju dróg
Stoi jego grób
On wskaże ci drogę
Powyższy wierszyk oddaje końcówkę rozdziału. No, może nie cały... Ale fajny rozdział. Nareszcie rzuciła tego pajaca.
Prześlij komentarz