Nie zapomnijcie przeczytać 19 rozdziału! :D
*Kartka z pamiętnika Miley*
Dzień 1
Kochanie,
napisałam do Ciebie sms-a wcześnie rano. Tydzień byłeś za granicą i
byłam taka szczęśliwa, że wreszcie mogę do Ciebie napisać... Zawsze
odpisywałeś od razu. Jednak nie tym razem. Minęła godzina. Dwie. Trzy.
Pięć. O 15.00 nie wytrzymałam i zadzwoniłam. Odebrała Twoja mama.
Miała dziwny głos. Uprzejmie zapytałam, czy mogłaby podać Ciebie.
Zamiast odpowiedzi - płacz. Poczułam, jak narasta we mnie panika. Jednak
gdy Twoja mama powiedziała, że zginąłeś w nocy w wypadku, nie mogłam
uwierzyć. Zaczęłam się śmiać. Wiesz przecież, jaką wariatką
jestem. Śmiałam się do słuchawki, aż w końcu śmiech przerodził się
w głuchy szloch. Płakałam razem z Twoją mamą, która przecież tak
szczerze, to nigdy mnie nie lubiła... Nie chciała mi
Cię oddać. Teraz jednak nie miała wyboru... Przyszedł ktoś
silniejszy ode mnie i teraz ma Cię na własność.
Dzień 2
Nie spałam. Nie chciałam i nie mogłam. Tyle myśli przewijało mi się
przez głowę... Nie mogłam uwierzyć, że nie żyjesz. Przecież tydzień
temu tak czule zaglądałeś mi w oczy... Życzyłeś mi wesołych świąt
i obiecałeś, że wrócisz. Ale nie wróciłeś. Dlaczego złamałeś
obietnicę?
Jestem na siebie zła. W myślach skazuję na śmierć każdego członka
Twojej rodziny po kolei, bylebyś to nie był Ty. Dlaczego nie Twój kuzyn?
Przecież siedział obok Ciebie. Nawet ręki nie ma złamanej. Albo Twoja
matka? Wreszcie byłbyś mój. Zdążyłam już pokochać Twoją rodzinę
(chociaż ona nie kochała mnie...) i mimo wszystko wolałabym, żeby
zginął kto inny.
Dzień 3
Przypomniałam sobie o wszystkich naszych planach. W piątek mieliśmy
iść do kina. A w styczniu szykowała się impreza. Mieliśmy tańczyć na
balu w czerwcu. Za rok mieliśmy jechać razem na wakacje. Tylko Ty i ja.
Nasz ślub miał odbyć się w wieku 23 lat. To przecież nie tak długo.
Mieliśmy mieszkać w malutkiej kawalerce,
całować się na powitanie, jeść razem śniadania i pić kawę. Ty
chciałeś mieć psa, a ja kota. Oboje zastanawialiśmy się, jak będą
miały na imię nasze dzieci. To było takie naiwne, a jednak takie
słodkie... Ale teraz wszystko legło w gruzach i ani ja, ani Twoja matka,
ani Ty - nic z tym nie zrobimy. Po prostu już Cię nie ma. I koniec. Kropka.
Kocham Cię, Justin. Na zawsze.
Miley Ray.
________________________________________________________________
Oto epilog opowiadania Mistin-Story. Miałam dodać go jutro, ale nie wytrzymam. :D
Nie wiem co myśleć o tym opowiadaniu. Ale jego zakończenie i parę rozdziałów naprawdę mi się podoba. ;) A Wam? Co myślicie o epilogu? O całym opowiadaniu?
Liczę na Wasze szczerze opinie w komentarzach. ;*
Kocham Was! ;***
1 komentarz:
To opowiadanie było bistee .;* Czekam na następnee.;***
Rozkaa123
Prześlij komentarz