*2 i pół miesiąca później…*
[…]
Pociągnął ją i rzucił na łózko. Jego spojrzenie było przepełnione dzikim pożądaniem. Robił to intuicyjnie. Zaczął nerwowo kłaść dłonie na jej ciele, całując dekolt. Czuł, jak jej zapach rozpala jego zmysły. Delikatnie rozpiął guziki w jej swetrze. Jego usta powędrowało w stronę ramion.
-Co robisz?! – krzyknęła Miley i chciała go odepchnąć, ale jego ramię przygwoździło ją do materaca. Jego gorący oddech pieścił jej szyję.
-Pragnę Cię… - wyszeptał jej prosto do ucha. Dziewczynę przeszedł zimny dreszcz, a twarz ukochanego zaczęła ją przerażać.
-Uspokój się! – zażądała. Jego uścisk zelżał, a on sam odsunął się od niej na bezpieczną odległość. Otrzeźwiał trochę i sprowadził się do porządku.
-Przepraszam… Tak bardzo na mnie działasz… - przełknął głośno ślinę. Przysiadł bliżej niej i pomógł zapiąć ostatni guzik jej sweterka. –Wiesz przecież, że bym Cię nie skrzywdził… - dziewczyna spuściła głowę i odsunęła się od niego. –Wiesz, prawda? – chwycił ją za brodę i zmusił do spojrzenia na niego. Jego intensywne czekoladowe tęczówki były teraz czyste i prawdziwe, a nie przepełnione szałem pożądania. Dziewczyna przecząco pokręciła głową.
-Dlaczego mi nie ufasz? – spytał. Puścił ją i intensywnie się w nią wpatrywał. –Czy dałem Ci do tego jakieś powody? – spytał z troską.
-Jesteś porywczy, czasem strasznie krzyczysz… - łzy napływały jej do oczu, a gula w gardle nie pozwalała przełykać śliny. Jej ciało zaczęło lekko drżeć, a usta zacisnęły się w wąską linię.
-Boisz się mnie? – milczała. Ta cisza bolała tak bardzo… Obróciła się w jego stronę. Po jej policzkach płynęły gorzkie łzy. Tak bardzo chciał ją przytulić, uświadomić, że jest bezpieczna, ale wiedział, że wystraszyłaby się jeszcze bardziej. –Boisz się? – spytał, bardziej to stwierdzając.
-Tak. – wyszeptała. Zawiódł sam siebie. Jak mógł dopuścić do tego, że osoba, na której zależy mu najbardziej na świecie, żyje w strachu przed nim?!
-Chodź do mnie. – powiedział i otworzył ramiona zachęcająco. Nie liczył, że przyjmie jego propozycję, jednak nieufnie wtuliła twarz w jego klatkę i załkała cicho. –Już cicho… Spokojnie. Nigdy Cię nie skrzywdzę, rozumiesz? Jesteś dla mnie najważniejszą, najmniejszą osóbką na świecie. Nie mógłbym Ci zrobić czegoś złego. Nie Tobie. Tak cholernie mi na Tobie zależy, rozumiesz? Twoje łzy są dla mnie najgorszą karą. Kocham Cię… - ona przytuliła go mocniej i po jakimś czasie kołysania, usnęła w jego ramionach. Położył ją delikatnie na łóżku, przykrywając kołderką. Kochał ją. Kochał ją nad życie i nie mógłby za nic w świecie wyobrazić sobie życia bez niej.
-To właśnie ty jesteś moim największym szczęściem… - szepnął Justin. Odgarnął delikatnie samotny kosmyk z jej twarzy tak, aby jej nie obudzić, po czym wyszedł z jej pokoju i domu.
*Następny dzień… W szkole.*
Dziewczyna stała pod swoją szafką, opierając się o nią i tępo wpatrywała się w swojego chłopaka Justinia, który śmiał się i żartował ze swoimi kolegami. Zmienił się. Dla niej. Nie pije, nie ćpa, nie pali… no przynajmniej stara się nie palić. Czasami gdzieś na rogu pali szybko jednego papierosa, tak, aby nikt nie widział. Ale dziewczyna wiedziała, że palił i że się starał z tym skończyć. Wierzyła w niego, że pewnego słonecznego dnia przedstawi ją swoim kolegą i powie, jak bardzo mu na niej zależy. Jego koledzy myślą, że jest ona kolejną zabawką w jego rękach. Ale tak nie było. Tłumaczył jej to, że nie może się tak poniżyć przed kumplami. Ale oni tak naprawdę go nie lubili. Lecieli tylko na jego kasę i sławę, która z biegiem dni coraz bardziej staczała się w dół. Chłopak już od dłuższego czasu nie pojawiał się w mediach. Ucichło wszystko, bo był na odwyku. Przeholował z alkoholem i narkotykami. Media wtedy trąbiły o tym, potem tylko o tym, że wyszedł z nałogu i cicho. Ani mru mru o nim nie słychać w gazetach, radiu, telewizji i portalach plotkarskich. A może i to dobrze? Że może trochę odpocząć od show biznesu? Ale już planuje wielki powrót. To dobrze. Zdrowieje i jest coraz silniejszy po tym leczeniu. Jednak na rękach dalej pozostaną blizny po strzykawce i ciężkie wspomnienia. Ale dziewczyna mu pomaga. Pomaga mu zapomnieć o ciężkich dla niego dniach. Wyszedł już z depresji, w którą wpadł, kiedy trafił na odwyk i Miley go rzuciła. Ale wróciła tuż po tym, jak wyszedł z odwyku. Kochała go i nic na to nie mogła poradzić. W końcu dziewczyna wyrwała się ze swoich rozmyśleń i postanowiła postawić wreszcie na swoim i sama się przedstawić kolegą swojego chłopaka.
-Cześć. – powiedziała wesoło, podchodząc do grupki największych ziomali w szkole. A że Miley była największą laską w szkole, oczywiście chłopacy od razu zaślinili się na ten widok. To co, że była ona dziewczyną ich kumpla? Oni myśleli, że się nią bawi.
-Miley… co ty tu robisz? – zaakcentował znacząco każde wymówione przed siebie słowo.
-Chciałam poznać Twoich kumpli. – stwierdziła i udawała przez jakiś czas pustą lalunię i lepiła się do Justina. Chciała oczarować także resztę jego kumpli. Niech Justin w końcu zobaczy, że nie warto ich okłamywać. Niech się przyzna. Wtedy się od niej odczepią.
Dziewczyna zmysłowo mierzwiła o jakiś czas swoje włosy i mierzyła wzrokiem każdego z chłopaków, dalej wtulając się w Justina, którego powoli to zaczęło drażnić.
-Możemy pogadać? – spytał się jej wreszcie, akcentując.
-Jasne. – odpowiedziała słodko dziewczyna i ruszyła za chłopakiem na bezpieczną odległość od ziomali.
-Co ty kurczę wyprawiasz? – spytał groźnie, jak się oddalili.
-Udowodnij, że Ci zależy. Poniż się. Przyznaj się przed kolegami, że mnie kochasz! – wrzasnęła na niego dziewczyna, a pół szkoły spojrzała na kłócącą się parę. Koledzy Justina zaczęli się z niego nabijać.
-Co ty robisz? – szepnął cicho wściekły. Aż się w dziewczynie coś zagotowało.
-Jeśli masz jeszcze uczucia, to przestań je kurwa kryć! – wybuchła. –Ha! Ta słodka naiwność, kiedy myślisz, że ktoś Cię potrzebuję. Ironia! – dalej krzyczała. Chciała mu jak najbardziej dopiec. Chłopak stał wściekły i nie wierzył w to, co ona gada. –Oślepiona Twoim uśmiechem byłam gotowa na wszystko! Dlaczego tego nie doceniasz?! – krzyknęła, a łzy zaczęło cisnąć się do jej oczu.
-Kocham Cię! – krzyknął wreszcie, nie mogąc wytrzymać. I tak już wszystko stracone. Stracił kolegów, którzy tak naprawdę nigdy go nie lubili. Nie chciał stracić najważniejszej osoby w swoim życiu.
-Przyznałeś się. – szepnęła dziewczyna i wtuliła się w niego. W tym momencie każdy powiedział słodkie „ouuuu” i zajął się swoimi sprawami. Chłopak cieszył się, że wreszcie to z siebie wydusił, przed innymi. Dziewczyna miała teraz do niego całkowite zaufanie. Ufała mu, jak nigdy wcześniej. Justin delikatnie wziął kosmyk jej włosów, które spadały na jej piękną twarz i założył za ucho. Lekko przysunął się do swojej dziewczyny i musnął delikatnie jej usta. Kochał ją, jak nigdy wcześniej żadnej dziewczyny nie kochał. Ona to samo czuła do niego. Już nie była z Christianem. Justin nigdy się nie dowie, że była jednocześnie z nim i Chrisem. Chris z resztą też nie. Była teraz całkowicie szczęśliwa. Nic już nie mogło jej zniszczyć tego dnia.
*Następny dzień…*
Wielu facetów jej się podoba, kilkunastu ją kręci, na widok niewielu zapiera jej dech w piersiach, w paru podoba jej się ich niezwykła osobowość, a w kilku innych zabójcze spojrzenie. Jednak kochać może tylko jednego i nie wiadomo czemu, ale padło na Niego. Ironia losu… nieprawdaż?!
_______________________________________________________________________
I jest następny. Nie wiem czy dobry, ale starałam się z całych sił. Dziękuję, że tak we mnie wierzycie.
Już powoli, małymi kroczkami zbliżamy się do końca tego opowiadania. Przewiduję jeszcze z 5-10 rozdziałów... tak do 20-25. Sama do końca nie wiem... Co myślicie?
A... przyjmuję propozycję bohaterów i wydarzeń do nowego opowiadania. Kogo chcielibyście zobaczyć w głównej roli zakochanych w moim nowym opowiadaniu? O czym ono ma być? Chętnie Was wysłucham. Piszcie na gg: 10375112.
Pytania? :
www.ask.fm/Caliope14
Komentujcie i do następnego! :3
Nowy wygląd bloga podoba się? :D
6 komentarzy:
Zajebisty ! ;D ;* <3
Rozkaa123
Lubię to ;) .
Świetny! :)
Natalka
@Nat: Nie powiedziałam, że nie zrozumiałam, tylko że jest to skomplikowane.
Mimo wszystko czekam na następny rozdział.
@Monika0147: Jak jest skomplikowane i zrozumiałaś, no to bardzo się cieszę. W takim razie taka uwaga, jak w Twoim poprzednim komentarzu była zbędna. ;)
Nat.
@Nat: -.-
Prześlij komentarz