free counters

poniedziałek, 23 stycznia 2012

14 – ‘Smile is a half of a kiss.’

*Parę dni później…*
Co ja kurwa robię?! Tu się całuje z Justinem, a za chwilę liże z Christianem. Każdy myśli, że zostawiłam drugiego. Na szczęście kazałam im nie mówić o mnie w towarzystwie tego drugiego. Ale czy ja nie jestem aby chora? Przecież to, co ja robię jest chore. Ranię ich. Ranię ich obu. Boże… Ratuj mnie z tego szajsu do kurwy nędzy!

*Następnego dnia. Poniedziałek.*
Ślamazarnie wstałam, ubrałam się w jakieś czarne podarte rurki, pod spód nałożyłam zielone rajstopy, żeby ładnie wyglądały pod rurkami. Do tego zieloną bluzkę na ramiączkach z kolorowymi brylancikami. A do tego kolorowe buty za kostkę z Reebook’a. Miałam jeszcze trochę czasu więc weszłam szybko na laptopa i na Twittera. Z przyzwyczajenia weszłam na Twitter Christiana. Dodał zdjęcie z imprezy… kto to kurwa zrobił? Boże… jak Justin to zobaczy, to zajebie i mnie i Christiana. A podpis to już w ogóle go dobije do końca; „My sweet baby”. Muszę to z nim wyjaśnić. W pośpiechu zamknęłam komputer i od razu ruszyłam do wyjścia z domu, po drodze zgarniając torbę z książkami. Wychodząc, ujrzałam przed moim domem Christiana w swoim srebrnym Range Rover’erze. Zdziwiłam się trochę. Podeszłam powolnym krokiem do samochodu.
-Co Ty tu robisz? – spytałam Chrisa.
-Zabieram Cię na wagary. – powiedział jakby nigdy nic i ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
-To nie jest najlepszy pomysł. – stwierdziłam z rezygnacją.
-Wsiadaj i nie marudź. – wskazał na miejsce pasażera.
-Ani mi się śni. – zaśmiałam się cicho, zakładając ręce na piersiach.
-Albo po dobroci, albo będę musiał Cię tu zanosić. – uniósł zabawnie jedną brew ku górze. Ja tylko na to prychnęłam. –Sama chciałaś. – uśmiechnął się szeroko i wyszedł z auta. –Ostatnia szansa. – powiedział, stojąc przede mną.
-Nigdy. – powiedziałam rozbawiona tą sytuacją.
-Dobra. – podsumował i chwycił mnie gwałtownie w talii, a potem wziął na ręce, jak małe dziecko.
-Popieprzyło Cię?! – zaczęłam się wydzierać jak popierdolona, śmiejąc się przy tym w niebo głosy.
-Nie chciałaś po dobroci, to masz na siłę. – zaśmiał się i nie wiem jak, ale właśnie znalazłam się w samochodzie. Sam za chwilę usiadł na miejscu kierowcy.
-Zapnij pasy. Jedziemy. – powiedział, zakładając okulary przeciwsłoneczne. Prychnęłam po raz drugi dzisiaj, ale wykonałam to, o co prosił.
-Dlaczego dodałeś zdjęcie z imprezy na Twitter’a? – przerwałam niezręczną ciszę.
-A dlaczego miałbym nie dodawać? – spytał. –Przecież jesteś moim szeksiastym bejbee. –zaśmiał się.
-Nooo, ale… - w porę ugryzłam się w język. Przecież on myśli, że nie jestem z Justinem, tylko z nim. Kurka wodna.
-Ale co? – spytał, spoglądając na mnie dziwnie kątem oka.
-A nic. Po prostu… nigdy tak na mnie nie mówiłeś… - wykręciłam się jakoś. Uśmiechnęłam się słodko i już siedziałam cicho.

*Parę minut później…*
-Dlaczego zabrałeś mnie na wagary?! To bardzo, ale to bardzo nie odpowiedzialne! – krzyknęłam kolejny raz.
-Żebyś się trochę zabawiła! A nie ciągle tylko nauka, nauka i nauka... – wymamrotał, mocniej trzymając zaciskając dłonie na kierownicy i tępo wpatrując się w drogę.
-Może byś coś powiedział jeszcze?! – krzyknęłam zirytowana.
-A co ja mam Ci kobieto powiedzieć?! Wiecznie tylko coś Ci nie pasuję! Narzekasz gorzej niż moja matka! Co Ci strzeliło?! Nigdy taka nie byłaś! Mam Cię dość! Naprawdę! Ciągle tylko bla, bla, bla… - i dalej coś mamrotał, ale już przestałam go słuchać. Co mu kuźwa strzeliło? Naćpał się czegoś, czy jak?!
Nagle samochód stanął na uboczu, a Christian dalej mamrotał…
-Ojj… zamknij się i pocałuj mnie! – jęknęłam zrezygnowana. Zamknął się momentalnie. Mimo, że była między nami skrzynia biegów, nachylił się lekko do pocałunku i musnął moje usta. Zapragnęłam więcej, ale nie dałam tego po sobie poznać. Chris ponownie musnął moje rozgrzane do czerwoności wargi. Wreszcie wpił się w nie zachłannie. Całował bardzo namiętnie. Po chwili zabrakło nam tchu, ale nie przerywaliśmy pocałunku. Po długim czasie oderwaliśmy się ode siebie. Nasze oddechy były bardzo nie równe i przyspieszone.
-Ymm… wysiadamy. – westchnął ciężko i wysiadł z auta. Wysiadłam zaraz po nim. Szybko ruszył w stronę parku, w którym nigdy nie byłam. Szybkim krokiem szłam za nim. Jednak na chwilę przystanęłam, zakładając ręce na piersi. On też przystanął.
-Co? – odwrócił się i rozłożył ręce pytająco.
-Może powiesz mi, gdzie idziemy? – spytałam lekko zdenerwowana.
-Nie wiem. Przed siebie. Coś jeszcze? – powiedział z irytacją.
-Czy Ty sobie ze mnie jakieś kpiny urządzasz? – zapytałam na poważnie, a on tylko pokręcił głową z dezaprobatą. –Świetnie. Po prostu super. Wywiozłeś mnie do jakiegoś lasku. – zaczęłam zdenerwowana chodzić w kółko.
-Nie denerwuj się. Przecież Cię nie zgwałcę. – wywrócił oczami, na co uniosłam brwi. -Świetnie. Wiesz co? Ja idę dalej. Nie będę się przejmował taką rozwydrzoną cizią, jak ty. – warknął wściekły i odszedł w głąb lasu. Zostawił mnie tu samą. No nie wieżę! Poczułam, jak łzy cisną mi się do oczu. Próbowałam je powstrzymać, jednak spłynęły mi po policzkach.

*Oczami narratora*
Przez chwilę dziewczyna stała w miejscu i tępo wpatrywała się w swoje Conversy, mocząc je pojedynczymi łzami, aż w końcu podeszła do drzewa i usiadła pod nim, podkulając kolana po brodę.
-Ty płaczesz? – usłyszała znajomy głos chłopaka, więc szybko dłońmi wytarła mokre policzki.
-Nie. – mruknęła, odwracając się do niego tyłem.
-Przepraszam… - usiadł obok niej, w takiej samej pozycji, jak ona. –Czasami bywam naprawdę chamski. –wzruszył ramionami, a dziewczyna spojrzała na niego z głupią miną. –Dobra, częściej niż czasami, ale nie chciałem sprawić Ci przykrości. Mogę Cię przytulić? – spytał, na co pokiwała głową. Chłopak objął ją ramieniem i oparła o niego głowę, ścierając z twarzy kolejne łzy. Wyjął telefon i przez chwilę coś pisał.
-Wejdź na Twitter’a. – powiedział, patrząc w dal. Miley pociągnęła cicho nosem i wyjęła z kieszeni swój telefon i włączyła portal. Przyszedł do niej nowy tweet od Christiana o treści „Smile is a half of a kiss. Smile to me twice, please?”. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym odpisała. „I’ll smile once, you smile once – that’ll be two.”. Spojrzał na nią z głupawym uśmiechem na ustach.
-Cwana jesteś. – stwierdził rozbawiony. Wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko.
-Pocałujesz mnie, czy mam Cię o to prosić przed Twitter’a? – spytała, na co poruszył zabawnie brwiami.
-Obejdzie się. – szepnął cicho, a potem łagodnie musnął jej usta, na co uśmiechnęła się przy jego wargach. Wplótł dłonie w jej włosy, a ona złapała jego twarz w dłonie i zastygli w delikatnym pocałunku, którego nikt by się nie spodziewał. Zawsze całowali się namiętnie, z nutką szaleństwa. A teraz był to pocałunek tak delikatny, jak puszek waty. (nawiasem mówiąc nie podoba mi się to porównanie, ale nic innego nie mogłam wymyślić. ;c)

______________________________________________________________________________
Taki tam krótki, wyjebany w kosmos. xd
Nudny, nudny i jeszcze raz nudny.
A wy co o nim myślicie?
Wgl nic nie mogę napisać. Masakra.

Z góry przepraszam za błędy. :c

Pytania? :
www.ask.fm/Caliope14

Do następnego. ;*

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dziwnie piszesz... kłótnia, a ona nagle pocałuj mnie. Głupio to wyszło. Popracuj trochę nad rozdziałami, wolimy czytać dopracowane, ciekawe rozdziały niż te pisane bez weny, na szybko..
Natalka.

Wiki220 pisze...

Anonimowy, mów za siebie ;) ja lubię takie i takie <33

zapraszam do mnie : http://ja-tego-nie-przezyje.blogspot.com/ przepisuję książkę "Ja tego nie przerzyję!". Po co kupować?! Przeczytaj u mnie! ;]

anonimowaautorka pisze...

wow. jedno wielkie WoW. ! Jestem tu pierwszy raz i przeczytałam od wczoraj wszystkie opowiadania. Jesteś mega ! Zaczynam pisać opowiadanie i będę się wzorowała na tobie. <3 Czekam na nexta. **:

Anonimowy pisze...

Kocham Wszytkie opowiadania jakie napiasałaś . Codziennie wchodze i patrze czy jest jakiś ,. Moim zdaniem ( pewnie nie tylko ) Jestes zajebista .;D ;* Czakam na nastepny .;d A no . ... i ten rodział tez był zajebisty ;** <3 ;D
Rozkaa123