Umarła moja najukochańsza matka. Nie wierzę w to! Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Tak bardzo żałuję, że nie ma teraz przy mnie Justina. On by mnie objął, pocałował w czoło i pocieszał. Ale jest ktoś równie ważny dla mnie. Mój ojciec, Billy Ray Cyrus. Nie mogłabym wyobrazić sobie życia bez niego. Tak jak i nie mogę sobie wyobrazić życia bez mojej mamy. Teraz niestety będę musiała to zrobić. Miała raka. Nawet o tym nie wiedziałam. Rodzice nie chcieli mi powiedzieć, bo stwierdzili, że i tak mam za dużo spraw na głowie. Ale to kurwa była moja matka! Nie wieżę, że mi nie powiedzieli. Nie ogarniam. Zupełnie. Zupełnie nie ogarniam swojego życia.
*2 miesiące później*
Powoli próbuję się pozbierać i poukładać myśli po stracie matki. Jeszcze na dodatek Justin w dalszym ciągu jest w śpiączce. Dzisiaj muszę iść już do szkoły. Wypadałoby.
Ślamazarnie zeszłam z łóżka i poczłapałam do wielkiej szafy z ciuchami. Wyciągnęłam byle co, pierwsze lepsze ciuchy. Padło na kremową tunikę z długimi frędzlami i podarte rurki. Weszłam do łazienki i od razu weszłam pod letni prysznic. Po wyjściu ubrałam czystą bieliznę i wybrane ciuchy. Uczesałam włosy, a moje niesfornie zwisające z przodu kosmyki spięłam spinką do tyłu. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Wyglądałam całkiem, całkiem. (KLIK)
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki na mleku. Moje pierwsze śniadanie od razu tygodni. Szybko zjadłam i wyszłam, wcześniej zakładając botki na średnim obcasie i biorąc torbę z książkami. Do szkoły szłam z 10 minut i już stanęłam przed wielkim budynkiem. Głośno westchnęłam i weszłam do środka. Nie przebudziłam się chyba jeszcze do końca, bo ledwo weszłam, a już na kogoś wpadłam. Tym ktoś okazał się aparacik.
-Cześć Miley! Jak ja Cię dawno nie widziałem! – uśmiechnął się.
-A co ty tu… - nie dane było mi dokończyć. A no tak! On już do 1 liceum poszedł.
-Chodzę tu do 1 klasy, nie pamiętasz? – zaśmiał się.
-Sorry, ale nie ogarniam od paru tygodni. – westchnęłam.
*Parę dni później, pora lunchu*
Szłam na stołówkę razem z Christianem. Oczywiście wszystkie dziewczyny w liceum wzdychały na jego widok. No ileż można?! Od paru dni wszędzie w szkole chodzimy razem. Poza szkołą praktycznie też. Może to dlatego, że Caitlin jest na kliku-tygodniowej wycieczcie i nie ma mnie kto wspierać? Christian to naprawdę dobry przyjaciel. Jest dla mnie jak młodszy brat. Niedługo Święta i te sprawy. Nie lubię Świąt. A szczególnie w tym roku. Nie będzie przy mnie mamy i Justina. To będą najgorsze Święta w moim życiu! Ale wracając do tego, że wszędzie z Chrisem chodzimy razem… zaczęli Nas oskarżać o związek! W szkole myślą, że jesteśmy parą i tylko czyhają, aż zobaczą Nas w akcji (czyt. pocałunku). Niestety się nie doczekają, bo jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi. Wzięłam sobie jakąś papkę z jedzeniem i razem z Chrisem usiedliśmy do jednego z stołówkowych stolików. Nagle podeszła do Nas jakaś ciemno-włosa dziewczyna. No jasne! To Selena z obozu! Moja „obozowa koleżanka”!
-Selena! – krzyknęłam i od razu przytuliłam dziewczynę.
-Miley! – odkrzyknęła i wtuliła się we mnie.
-Jak dobrze Cię widzieć. – powiedziałam po chwili.
-Ciebie także. Mogę się dosiąść? – spytała.
-Jasne. Siadaj. – powiedziałam bez zastanowienia.
-Może przedstawisz mnie swojemu koledze? – zaakcentowała ostatnie słowo i puściła mi oczko.
-Selena, to Christian, Christian, to Selena. – powiedziałam niewzruszona.
-Cześć. – powiedziała Sel, uśmiechając się.
-Hey. – odpowiedział Chris i zaczął „jeść” swoją „papkę”.
Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy, co mnie coraz bardziej irytowało.
-Christian… - zaczęłam.
-No? – spytał, nie odrywając wzroku od swojego talerza.
-Być może wiesz, a może i nie, ale nazywają Nas parą… - powiedziałam z gulą w gardle.
-Wiem. – wzruszył ramionami, jakby nigdy nic.
-No i co?! – spytałam lekko wkurzona.
-Co z tego? Niech sobie mówią co chcą, my swoje wiemy. – powiedziałam niewzruszony.
-Ale to krępujące. – podsumowałam, zawstydzona.
-Słuchaj Mil… - zaczął i złapał mnie za rękę. Szczerze się wystraszyłam. Co on planuje?
-Ja rozumiem, że Justin jest w śpiączce i kochasz go całym sercem… Szanuję to… Ale mimo wszystko chciałbym spróbować. – powiedziałam z wyczuwalną gulą w gardle.
-Czy ty w tej chwili proponujesz mi, abyśmy zostali parą? – spytałam z ogromną gulą w gardle, ledwo wypowiadając tę 10 słów.
-T-Tak. – zająkał się i schylił głowę. Jego grzywka zakrywająca całe czoło, zasłoniła teraz jego twarz, ale jednak dostrzegłam czerwone rumieńce na jego gładziutkiej twarzyczce. Ależ to słodkie.
-Christian, ja… Ja nie wiem co powiedzieć… - zupełnie nie wiedziałam jak mam to powiedzieć. W ogóle nie wiedziałam, czy chcę być z nim, czy nie. Kocham go. Ale jak brata. I nie jestem pewna czy jestem w stanie pokochać go jako chłopaka. Nie chcę go później ranić. Ani nie chcę go okłamywać. Nie wiem.
-Kocham Cię. – powiedziałam nerwowo. Chłopak podniósł głową ku górze i ujrzałam jego czerwone rumieńce w całej okazałości. Jaki on słodki, masakra. Jasno brązowe włosy, z naturalnymi blond pasemkami, brązowo-zielone oczy i te boskie, wąskie usta, które tak strasznie kocham. A ten cholernie seksowny pieprzyk nad ustami tak cholernie dodaje mu uroku. No i jak tu można go nie kochać, no?! Cholercia!
___________________________________________________________
Jak Wam się podoba?
Mi średnio. Nudny.
Sorry, za kiepskie rozmieszczenie, ale coś w dodawaniu postów mi spieprzyło się. xd
Pytania? :
www.ask.fm/Caliope14
Komentujcie. ;*
2 komentarze:
Zajebisty, czekam na kolejny :** <3
Rozkaa123
Zgadłam, że umrze jej mama... A oprócz tego, to było strasznie śmieszne. ;) Jak oni przy tej Selenie gadali, jak to się kochają... No po prostu śmiesznie było. Ty to umiesz rozśmieszyć... ^^
Prześlij komentarz