free counters

środa, 14 grudnia 2011

09 – ‘Tak cholernie mocno brakuję.‘

*1 godzina później*

Nagle obudziłam się i cholerne światło poraziło mnie po oczach. Z powrotem je zamknęłam. Próbowałam je otworzyć jeszcze raz, ale już nie mogłam. Ponawiałam tę próbę jeszcze parę razy, aż wreszcie mi się udało. Ujrzałam białe, śnieżno-białe pomieszczenie. Pierwsza myśl to „Jestem w Niebie!”, ale jednak nie. Nade mną stanęła jakaś pani doktor chyba.

-Jak się czujesz, skarbie? – spytała przyjaznym głosem.

-Nie za dobrze. – wymamrotałam ochrypniętym głosem, łapiąc się za głowę. Poczułam, że mam ją owiniętą bandażem.

-Co się stało? – spytałam już trochę wyraźniej.

-Straciłaś przytomność, spadłaś z krzesła i uderzyłaś się w głowę. Nie narobiłaś sobie co prawda guza, ale masz ranę na czole. – wytłumaczyła, uśmiechając się lekko i coś zapisując w notatniku.

-Ahh… - westchnęłam. Właśnie sobie przypomniałam, że kiedy mdlałam, jakby to powiedzieć, to słyszałam ciągły „pik” maszyny, do której był podłączony Justin. A to oznacza tylko jedno… do oczu samowolnie popłynęły mi łzy. Całkowicie utrudniły mi jakikolwiek widok.

-Co z Justinem? – krzyknęłam nagle, gwałtownie siadając. Rozbolała mnie głowa, ale nie zważałam na to.

-Bieberem? – spytała.

-Tak. – odpowiedziałam szybko.

-Wszystko z nim dobrze. Miał reanimację. Chwilowy postój pracy serca… - westchnęła. Boże! Dziękuję Ci, że nic mu nie jest!

-Obudził się już? – spytałam cicho, już leżąc na łóżku.

-Niestety nie. Obawiamy się najgorszego… - przerwała, poprawiając okulary, które miała na nosie.

-Cz-czego? – spytałam, drżącym głosem.

-Może się nie obudzić przez najbliższe tygodnie, miesiące, lub nawet lata. – powiedziała.

-Co? – spytałam, a słone łzy popłynęły po moich policzkach.

-Wypadek był na tyle szokujący i tragiczny, a uderzenie na tyle mocne, że mogło zabić. Miał chłopak szczęście, naprawdę. – powiedziała i odeszła. Do Sali weszła Pattie.

-Jak się czujesz? –spytała, siadając obok mnie i łapiąc za rękę.

-Ujdzie. – uśmiechnęłam się delikatnie.

-Justin… - przerwałam jej.

-Wiem… - westchnęłam ociężale.

-Zostajemy tu, czy wracamy do Ontario? – spytała.

-Sama nie wiem... – odpowiedziałam.

-Kiedy wyjdę? – spytałam.

-Już. – przerwała nam lekarka.

-Świetnie. – zaklaskała w dłonie Pattie.

*2 dni później, w Ontario*

Postanowiłyśmy z Pattie wrócić do Ontario. Jak coś się będzie działo z Justinem, to moją od razu zadzwonić. Nie byłam pewna tego, czy go tam zostawić, ale to było najrozsądniejsze wyjście. Mam jednak nadzieję, że Justin wybudzi się jak najszybciej.

*Miesiąc później w Paryżu*

W dalszym ciągu Justin się nie obudził. Siedzę teraz przy nim i gładzę jego dłoń. Strasznie zimną, dłoń. Tak bardzo mi brakuje jego pięknych, błyszczących, czekoladowych oczu, które się do mnie uśmiechały. Brakuje mi jego namiętnych pocałunków, chwil, kiedy mnie przytulał, trzymał w swoich silnych ramionach, w których czułam się najbezpieczniej. Brakuje mi jego całego. Tak cholernie mocno brakuję.

*2 tygodnie później w Ontario*

Przyleciałam z powrotem do Kanady. Nie mogę uwierzyć co się stało. Dzisiaj rano umarła najważniejsza osoba w moim życiu. Ta, która zawsze mi pomagała, przytulała i otaczała miłością. Tej osoby już nie ma. Nie mogę przyjąć do wiadomości, że ona odeszła. Tak po prostu. Zawsze uśmiechnięta i pocieszająca mnie osoba odeszła z tego świata na zawsze.

______________________________________________

I jak? Podoba się?

Chwila niepewności musi być.

Co do Justina... czy umrze, czy wybudzi się ze śpiączki i wgl dowiecie się w następnym rozdziale.

I proszę, nie narzucajcie mnie pytaniami co z Justinem, bo i tak nie odpowiem. ;)

Za to ja mam pytanie do jakiejś osoby, która zadała mi następujące pytanie, a raczej stwierdzenie, czy sama nie wiem co - na ask'u:

" Masz pisać o Justinie ! "

I ja się pytam: To kurcze groźba, czy prośba? Nie toleruję takiego zachowania...

Ktoś ma jakieś PYTANIA? :

http://ask.fm/Caliope14

Do next. ;*


8 komentarzy:

Zuzia pisze...

Yyy, umarł czy nie?
Bo nie jarzę ;d
Ogólnie fajny, nie zabijaj mi go!

Monika0147 pisze...

Widzę, że mój pomysł cieszy się ogólnym zainteresowaniem. ;p Fajnie, fajnie, a co do ostatniego fragmentu to zapewne nie umarł Justin, tylko zapewne mama albo tata Miley.

Anonimowy pisze...

Niech Justin umrze ! Monika miała świetny pomysł ! Wykorzystaj go ;* Super rozdział, czekam na następny ;** <3
Rozka23

Anonimowy pisze...

Niech Justin nie umiera, a tak w ogóle to ok!

Anonimowy pisze...

Nie umrze ...Proszęę !

Anonimowy pisze...

Co wy w nim widzicie ? !
Coliope , niech on umrze ...a ta wyżej pewnie chiała napisać niech* ... ale ... kit mnie to obchodzi .;D

oliwiaoli pisze...

czeeeść. pamiętasz jeszcze twoją fankę? ; D xd kiedy będzie rodział następny ?

Anonimowy pisze...

Dodaj następny rozdział ! ;D resses